![]()
|
|
MC, 2CD: 2003 Pomaton EMI (7243 5 95228 0 7) | |
![]() |
Nagrano: w Kosmicznym Studio Obuha
Antiarmia:
Tomasz Budzyński - głos, gitara, sample
Krzysztof "Banan" Banasik - waltornia
Paweł Klimczak: gitary
Dariusz "Popkorn" Popowicz - gitary
Beata "Rozencwajgowa" Polak - perkusja, wibrafon
Krzysztof "Dr Kmieta" Kmiecik - bas
oraz:
Gerard Nowak: głos (słowa angielskie w utworach 1 i 7)
Wojcek Czern: syntezator Mooga
Arka Noego: chórek
Corteza de Aguirre: pomoc astralna
oraz:
Stanisław "Staś" Budzyński - głos (końcówka utworu 7)
Utwór "W kamień zaklęci" pochodzi z repertuaru 2 plus 1, natomiast "Sodoma i Gomora" z repertuaru Misty in Roots.
This is the end,
I'm going,
I'm leaving now.
Goodbye
Znów, znów wracam po nocy
Znów wyjeżdżam skoro świt
Nikt mnie nie widział, tylko ty
nikt mnie nie kochał tak jak ty
Śpiące topole, nocy blask
Zjawy i ludzie
Urojenia
O Elbereth! O Gilthoniel!
Urojenia
Już, już tak do końca
Już, już bliżej na drugi brzeg
Być może to jest właśnie to
Odnaleziony biedny świat
Być może to jest właśnie to
Zjawy i ludzie
Urojenia
O Elbereth! O Gilthoniel!
Urojenia, dzień, noc
Dzień, noc, dzień
Taki pejzaż, urojenia
Taki pejzaż, urojenia
O Elbereth!
O Gilthoniel!
Tam na skraju świata dziwy,
tam na skraju świata cuda
Byli tacy co wierzyli,
że tam dojdą, że się uda
Ledwo przeszli kilka kroków,
i za siebie obejrzeli,
A jak stali w jednej chwili,
w martwe głazy skamienieli
Stoją tak już od lat,
pogrzebani w pamięci
Myśli mają kamienne
i sny kamienne mają
I nie wie nikt, jak dugo
we śnie kamiennym trwają
Prędko, prędko baśń się baje,
nie tak prędko koń wyskoczy
Kto zdobędzie wodę życia,
kto kamieniom pryśnie w oczy
Kto im wodą pryśnie w oczy,
kto ich w ludzi pozamienia
Kto ich wreszcie oduroczy,
kto ich zbudzi z odrętwienia
Okradał ojca dla wyższych celów
Filozoficzny podbój, gdzie się da
Ręka ci uschnie i wystanie z grobu
Matematyczny bóg, szach i mat
Strumienie cząstek i strumienie winy
Kochali się na poczcie, no bo gdzie
Gdyby tygrysy zjadły te irysy
To by na świecie nie było źle
Szalej, szaleję, szalej, szaleję
Oszalej, szaleję
Pod okiem słońca i pod okiem nieba
Ubój Marsjanina, szalony koń
Pamiętaj słowa matki, nie pij tego
Daj się podrapać w bródkę, w byle co
Jak pocałunek mongolskiego księcia
Formy zupełnie puste niejeden raz
Teraz zagadki same się zgadują
Bo skoro prysły zmysły, pryśnie i czas
Szalej, szaleję, szalej, szaleję
Oszalej, szaleję
Uciekaj stąd, uciekaj stąd
Wczoraj znalazłem swoją duszę
W okrągłym oknie ona i ja
Kwiaty pogrzebów i ten wieczny chłopiec
Słowa na wiatr, biedna dziewczyna
Nikt nas nie szuka, tylko ta muzyka
Nikt nas nie woła, przedmieście śpi
Leniwie płynie rzeka, której tu nie ma
Rzeka co szumi: nawróć się dziś
Szalej, szaleję, szalej, szaleję
Oszalej, szaleję
A potem chodźmy tam
A potem chodźmy tam
Ja rozumiem co to lęk przed Budzym
Strasznie boję się
Ja rozumiem co to lęk przed Budzym
Ja chcę dobrze a on źle
Horror, horror, horror Budzuli
Horror, horror, horror Budzuli
Trupie ciastka! Się panie częstują
Horror!
Trupie ciastka! Się panie częstują
Horror!
To my, to my, nieistniejące potwory
Horror!
(Niestety nie mam tekstu do tego utworu.)
Beznadziejna sprawa, bieluń dziędzierzawa
Smutek i nostalgia i niewidzialna armia
To znowu bracia Marx, Flip i Flap
Dłubacze i plujersi, i Fantomas
Użerać się na zapas cały dzień
Położyć się i umrzeć jeszcze nie
Beznadziejna sprawa, bieluń dziędzierzawa
To wszystko darowane, jak było napisane
To znowu bracia Marx, Flip i Flap
Dłubacze i plujersi, jeszcze jak
Użerać się na zapas cały dzień
Położyć się i umrzeć, jeszcze nie
Beznadziejna sprawa, bieluń dziędzierzawa
Smutek i nostalgia, kocham cię Natalia
To znowu bracia Marx, Flip i Flap
Dłubacze i plujersi, i Fantomas
Użerać się na zapas cały dzień
Położyć się i umrzeć jeszcze nie
Tylu fajnych chłopaków,
zmarnowało się,
zmarnowało się przez kobiety
Tylu fajnych chłopaków,
fajnych chłopaków
chłopaków
chłopaków
chłopaków
chłopaków
Laj laj laj laj (hej!)
W tym mieście nie ma cmentarza
Poza tym wszystko tutaj jest
Kupno i sprzedaż, ręka i czoło
Spotkanie na samym dnie
Może tam mieszka jakieś licho
Co dorabia sobie we śnie
Straszniejsze niż go malują
Swe pocałunki ku tobie już śle
Welcome to the Death Television
Człowiek spotęgowany przez człowieka
Człowiek pomnożony przez człowieka
Czy nic plus nic równa się człowiek
Swój do swego po swoje
Jak zawsze z tobą i z nim
Z największym rozczarowaniem
Istnieć czy nie istnieć ale być
Berlin, Amsterdam, letnie kazanie
Nic a nic nikomu nie pisnę
Nikomu nie powiem o tym, że
Ta barbi ciągle się garbi
Pokątnie żyje i tyje
Special guest star: Sister Death
Człowiek spotęgowany przez człowieka
Człowiek pomnożony przez człowieka
Czy nic plus nic równa się człowiek
Swój do swego po swoje
In this episode I'm gonna die
I'm gonna die
I'm gonna die
Jaśniejsze niż tysiąc słońc
Jaśniejsze niż tysiąc słońc
Nasze piosenki są o niczym
Ja tu pracuję i śmieję się do łez
Może i żyję a jakbym był umarły
Ja nie kocham nikogo, robię co chcę
Obyś był zimny lub gorący
Moje największe rozczarowanie
Znowu ktoś puka do moich drzwi
To jest spotkanie na samym dnie
Welcome welcome welcome
Człowiek spotęgowany przez człowieka
Człowiek pomnożony przez człowieka
Czy nic plus nic równa się człowiek
Swój do swego po swoje
A ja się tego bardzo boję
Zakochałem, zakochałem się za późno
Ostatni pociąg, pociąg w siną dal
Okolica trzęsie się od plotek
Dziki człowiek wyrwany z paszczy lwa
Moja dziewczyna nie lubi tego miasta
Kto resztę życia spędzi obok mnie?
Ameryka, Europa i utopia
Fałszywy prorok, absolutnie nie
Zakochani, zakochani teraz
Nowa strategia, tylko ja i ty
Wredne najduchy, nowa koncepcja sztuki
Ukryta miłość, tylko ja i ty
Ukryta miłość, ukryta miłość
Ukryta miłość, ukryta miłość
Ukryta miłość, ukryta miłość
Je, je, je...
W końcu zawsze o to szło, by kochać i być kochanym
Czarny sweter lub golf, kobieta zawiedziona
Muzeum egzystencji, bo przecież, bo przecież nie życia
To tylko sen nocy letniej, którego nie warto już śnić
Nie warto, nie warto...
Od pracy nad sobą już wyszły mi zęby i włosy
Modlitwy umarłe czekają, by podniósł je ktoś
Czy to ja jestem tak nisko, a ty, a ty tak wysoko
To tylko sen nocy letniej, którego nie warto już śnić
Nie warto, nie warto...
Światło świeci w ciemności i jest tam, gdzie zawsze
Tylko dobrze nadstaw ucha, a usłyszysz, usłyszysz ten wiatr
Jedno ubogie słowo, to jedno słowo pocieszenia
Słowo na sen nocy letniej, którego nie warto już śnić
Nie warto, nie warto...
To nie jest tam
Tego nie można wziąć
Czekam na ciebie
Razem odejdziemy stąd
Dawno zapomniany wdzięk
Egipska muzyka
Ta pani przy harfie
Czarny sygnalista
Wieczorne ogniska
Jesień średniowiecza
Stracony weekend
Historia szaleństwa
Podobno maszerują armie
Goga i Magoga
Smutny czarny żagiel
Czarna łódź podwodna
Kocham cię, kocham cię
Śmierć w Wenecji, miłość w Warszawie
Kocham cię, kocham cię
Śmieć w Wenecji, miłość, zmartwychwstanie
Wiejskie cmentarze
Sen przedawniony
Cichy przylądek
Perła w koronie
Już tego nie można wziąć
Już nie ma co marzyć
Już czekam od dawna
W szarej przystani
Kocham cię, kocham cię
Śmierć w Wenecji, miłość w Warszawie
Kocham cię, kocham cię
Śmierć w Wenecji, miłość, zmartwychwstanie
Zmartwychwstanie, zmartwychwstanie...
| Strona główna | Dyskografia | Komentarze | Tabulatury | Prasa, książki | Koncerty | mp3 & video | Galeria | Download | Armia i inni | Historia | Skład | Kontakt | FAQ | Sklepik |